„Nie ma mu równych na całym świecie, tak jak nie ma nic droższego niż krew przelana za wolność i życie” – tak pisał o eudialicie rosyjski mineralog i geochemik Aleksandr Fersman w zbiorze nowel „Wspomnienia o kamieniu” (Воспоминания о камне, 1940). Fersman był uczonym-romantykiem, który z wielkim artyzmem i pasją opowiadał o odbytych ekspedycjach, poszukiwaniach surowców mineralnych i kamieni szlachetnych, rozmowach z uczonymi, a także o pięknie i majestacie przyrody najbogatszych mineralogicznie miejsc Rosji. Jednym z takich miejsc jest Półwysep Kolski, a konkretnie Masyw Chibiński i Łowozierski, skąd pochodzi nasz dzisiejszy bohater – eudialit.
Półwysep Kolski – ojczyzna rosyjskiego eudialitu
Półwysep Kolski znajduje się w północno-zachodniej części Rosji, przy granicy z Finlandią. Oblewany jest wodami Morza Białego i Morza Barentsa. Jego powierzchnia wynosi 100 tys. km2. Południe półwyspu porasta tajga, północ – tundra.
Bogaty jest w liczne surowce mineralne, m.in. apatyt, z którego pozyskuje się fosfor do produkcji nawozów sztucznych, zapałek i kwasu fosforowego. Intensywna eksploatacja apatytu, a także wycieki promieniotwórczych substancji z 250 nieczynnych reaktorów jądrowych, przyczyniają się do wzrostu zagrożenia ekologicznego na półwyspie.
Możliwe, że Półwysep Kolski znany jest wam z genialnego filmu Andrieja Zwiagincewa „Lewiatan”. Ponure postradzieckie miasta i wioski, przytłaczające blokowiska, brudne fabryki, rozpadające się chaty, a w tle majestatyczne masywy górskie i siwe odmęty morza, na widok którego przeszywa dreszcz, czy to z zimna czy z szacunku – oto krajobraz, który zobaczycie (i którego doświadczycie), jeśli kiedyś udacie się na poszukiwanie eudialitu.
Półwysep Kolski słynie również z najgłębszego na świecie odwiertu. W latach 1970-1989 Rosjanie próbowali przewiercić się na głębokość 15 tys. metrów. Niestety nie udało im się to, gdyż po przekroczeniu 12 tys. m ujrzeli wrota piekieł. Tak głoszą legendy. Ponoć natrafili na miejsce w którym panowała temperatura powyżej 2000 ° C i słychać było wrzaski potępionych. Taka ciekawostka.
Eudialit – właściwości i historia odkrycia
Zajmijmy się jednak eudialitem, jednym z najpiękniejszych minerałów regionu. Eudialit to krzemian o niezwykle skomplikowanym i zmiennym składzie chemicznym. Może zawierać rzadkie pierwiastki, takie jak cer, itr, lantan. Bywa też ważnym źródłem cyrkonu, metalu wykorzystywanego w energetyce jądrowej. O eudialicie mówi się czasem, że zawiera jedną trzecią tablicy Mendelejewa. O ile w przypadku żywności jest to cecha niezbyt mile widziana, w przypadku kamienia jubilerskiego nie ma większego znaczenia 😉
Eudialit tworzy najczęściej zbite ziarniste skupienia, poprzecinane czarnymi żyłami egirynu, rzadziej – większe, przezroczyste kryształy. Jest stosunkowo twardy – 5-5,5 w skali Mohsa. Uwagę zwraca jego piękna barwa w odcieniach bordowych, malinowych, różowych lub brunatnych niczym zaschnięta krew.
Eudialit został odkryty na Grenlandii na początku XIX wieku. Tam też znajdują się drugie najbardziej znaczące złoża tego minerału. Rosyjski eudialit po raz pierwszy opisał fiński geolog Wilhelm Ramsay w czasopiśmie „Fennia” (1890). Badania nad eudialitem prowadziła także w latach 20. XX wieku Jekatierina Kostyliewa, członkini ekspedycji mineralogicznych Aleksandra Fersmana.
Eudialit – krew Saamów
Minerał ten łatwo rozpuszcza się w kwasach, dlatego nadano mu nazwę eudialit, co po grecku oznacza „dobrze rozkładalny”. Na Półwyspie Kolskim posiada on jednak inne miana, bardziej romantyczne i pobudzające wyobraźnie – krew północy, krew Saamów, krew starców, łoparska krew. Określenia te nawiązują do legendy opisanej przez Fersmana:
Dawno temu lud Saamów (znanych lepiej jako Lapończycy) zaatakowany został przez Szweda (armię szwedzką), który w legendzie przyjmuje postać olbrzymiego starca Kujwy. Słabo uzbrojeni Saamowie ginęli jeden po drugim, a ich krew „bryzgała na góry, tundry i chibiny”.
Gdy klęska była blisko, grupie wojowników udało się zapędzić Kujwę pod skałę nad jeziorem Sejdoziero, otoczyć i zgładzić. Po szwedzkim olbrzymie został tylko cień, odbicie na skale. Widać je po dziś dzień. (Pokrywające urwisko mikrokolonialne grzyby i jednokomórkowe glony w pochmurne dni rzeczywiście przypominają sylwetkę giganta.) Według legendy krople krwi walczących o wolność i życie Saamów zastygły na tundrach, tworząc przepiękny minerał – eudialit.
Autor:
Olga Siemońska – artysta jubiler, rzeczoznawca kamieni szlachetnych, filolog