Zultanit to oszustwo?

Zultanite to oszustwo?

Moda na Turcję nie przemija – jeździmy opalać się nad Morze Egejskie, oglądamy tureckie seriale, od czasu do czasu zdarza nam się zjeść kebab. Dodajmy jeszcze taniec brzucha oraz zultanite (zwany też sultanitem), a lista orientalnych szaleństw będzie kompletna. To właśnie temu ostatniemu szaleństwu, czyli właśnie zultanitowi, poświęcę niniejszy wpis.

Sprzedawany w sklepach „tureckich” zultanite to podróbka!?

Ostatnio wiele naszych klientek pyta o kamień zmieniający kolor. Rzeczywiście, w Internecie, we wszelkiego rodzaju sklepach tureckich, oferujących asortyment dla fanów Wspaniałego Stulecia, można kupić wyroby jubilerskie z zultanitu, kamienia szlachetnego zmieniającego kolor, rzekomo bardzo rzadkiego i pochodzącego tylko z Turcji. Problem w tym, że biżuteria ta jest wyjątkowo niedroga. Niecałe 300 zł za srebrny wisiorek z dużym, ładnie wybarwionym i czystym kamieniem wydaje się podejrzanie niską kwotą. Nie mówiąc już o tym, że zultanitowi towarzyszą w tym wisiorku cyrkonie, czyli tanie imitacje diamentów. Jaki jubiler umieszcza cyrkonie obok cennego, unikatowego kamienia szlachetnego? Po prostu nie chce się wierzyć, że ów zultanite jest kamieniem naturalnym. Jest zbyt wspaniały, by mógł być prawdziwy.

Ponieważ zaczęło mnie irytować to oczywiste oszustwo postanowiłam przeprowadzić małe śledztwo i dowiedzieć się, czym w istocie są te niezwykłe zultanity, o których można przeczytać tyle bzdur w polskim Internecie. W tym celu zamówiłam wisiorek i kolczyki z dwóch różnych sklepów internetowych, sprzedających swoje wyroby jako wyroby z zultanitem pochodzącym z tureckiego złoża. Ale zanim opowiem do jakich wniosków doszłam, przedstawię kilka informacji na temat samego zultanitu.

Czy zultanite to kamień naturalny?

Owszem, istnieje taki minerał jak zultanite i rzeczywiście zaliczany jest do grona kamieni szlachetnych. Na skalę komercyjną zaczął być wydobywany w 2006 roku. W 2011 GIA (Gemological Institute of America) przedstawiło zultanite na swojej oficjalnej stronie jako najnowszy krzyk mody jubilerskiej. Zultanite to nazwa handlowa czystej, gemmologicznej odmiany minerału diasporu, która pochodzi z górzystego rejonu Anatolii (Turcja). Charakteryzuje się tzw. efektem aleksandrytu. Jest to właściwość optyczna minerału polegająca na zmianie koloru pod wpływem zmiany rodzaju świetlenia. Po raz pierwszy zaobserwowano to zjawisko w aleksandrycie, odmianie chryzoberylu, odkrytej w XIX wieku na Uralu. Efekt aleksandrytu mogą wykazywać też inne kamienie szlachetne, np. niektóre odmiany granatu, korundu czy spinelu.

Dlaczego zultanite zmienia kolor?

Naturalny zultanite posiada żółto-zielonkawy odcień w świetle dziennym i malinowo-różowy do brunatnego – w świetle sztucznym. Wynika to z faktu, że światło słoneczne wykazuje największe natężenie w zielonym zakresie widma, a sztuczne – w czerwonym. Chromoforami odpowiedzialnymi za barwę zultanitu są prawdopodobnie pary jonów chromu (Cr3+) i wanadu (V3+) oraz żelaza (Fe2+) i tytanu (Ti4+).

Cena zultanitu naturalnego

Część powyższych informacji można znaleźć na stronach polskich sklepów sprzedających biżuterię z zultanitem. Informacje te są prawdziwe, ale dotyczą naturalnego minerału jakim jest szlachetna odmiana diasporu, wykazująca efekt aleksandrytu i pochodząca z Turcji, nie zaś materiału, który umieszczony został w oferowanej przez te sklepy biżuterii. Wiedziałam to już zanim z tej oferty skorzystałam. Skąd? Wystarczyło zastanowić się nad ceną. Zakupione przeze mnie „zultanity” były bardzo tanie. Wisiorek kosztował ok. 300 zł, kolczyki ok. 100 zł. Według danych dostępnych w Internecie cena naturalnego zultanitu wysokiej jakości może wynosić od 30$ do 200$ za ct (karat) za kamienie poniżej 5 ct i od 500$ do 10000$ za ct dla kamieni powyżej 5 ct. To bardzo dużo, ale wciąż mniej niż wynoszą ceny rubinów czy szmaragdów. Biorąc pod uwagę, jak rzadki to kamień oraz fakt, że wykazuje bardzo dobre właściwości fizyczne (twardość, współczynnik refrakcji) i charakteryzuje się efektem aleksandrytu, takich właśnie cen zultanitu można się spodziewać.

Kupiony przeze mnie wisiorek ma wymiary ok. 14×10 mm i szlif w kształcie łezki. Może mieć więc od 3 do 5 ct. Nawet gdybyśmy wycenili go najniżej, czyli 30$ za ct, to cena i tak będzie wyższa niż 300 zł. A trzeba jeszcze przecież doliczyć srebrną oprawę.

Podróbki zultanitu

Należało się też spodziewać, że tak rzadki i unikatowy kamień wkrótce zyska grono imitacji. Zapytacie, jak imitować coś, co ma tak charakterystyczny wygląd? Tak samo jak imituje się np. aleksandryt – stosując syntetyczny korund lub spinel z efektem zmiany barwy, albo nawet szkło o podobnych właściwościach.

Zultanite syntetyczny

Podobno istnieje coś takiego jak zultanite syntetyczny (hodowany w laboratorium odpowiednik naturalnego zultanitu), ale przypuszczam, że jest to tak naprawdę produkowany przez rosyjską korporację nanosital, materiał o którym już kiedyś pisałam (zob. Kamienie syntetyczne i imitacje). Jest to rodzaj tworzywa szklano-ceramicznego, zawierającego nanokryształy, a więc jakimś niewielkim stopniu wykrystalizowanego. Nanosital ma wysoką twardość – 7 w skali Mohsa oraz wysoki współczynnik załamania światła od 1,65 do 1,72. Właściwości te zbliżone są do właściwości naturalnego zultanitu, przez co nanosital wydaje się jego prawie idealną imitacją. Czy właśnie z nim mamy do czynienia, kupując biżuterię z tzw. „zultanitem”? Zobaczmy.

Właściwości zultanitu naturalnego

Właściwości naturalnego zultanitu, które pomogą nam w jego identyfikacji można określić przy pomocy wzroku oraz takich przyrządów gemmologicznych jak: refraktometr, polaryskop, spektroskop, lupa lub mikroskop gemmologiczny.

WłaściwośćDiaspor z efektem aleksandrytu (zultanite)
Barwazielono-żółty w świetle dziennym, malinowo-brunatny w świetle sztucznym
Współczynnik załamania światła1,682-1,75
Charakter optycznyanizotropowy
Widmo absorbcjiczarne pasma absorbcji w zakresie niebieskim przy 471, 462, 454 nm
Inkluzjeniewielkie inkluzje, przeważnie wrostki minerałów
Właściwości naturalnego zultanitu

Właściwości imitacji zultanitu

Teraz przyjrzyjmy się właściwościom kamieni kupionych w Internecie jako zultanite. Są to 3 kamienie umieszczone w kolczykach i w wisiorku, pochodzące z dwóch różnych sklepów internetowych oferujących w swoim asortymencie produkty tureckie, w tym biżuterię z zultanitem, wykonaną w Turcji. Do ich zbadania użyłam refraktometru (współczynnik załamania światła), kieszonkowego spektroskopu (widmo absorbcji), polaryskopu (charakter optyczny) i mikroskopu (inkluzje).

WłaściwośćWisiorek (sklep nr 1)Kolczyki (sklep nr 2)
Barwamalinowo-brunatna w świetle dziennym; zielono-żółta w świetle sztucznymmalinowo-brunatna w świetle dziennym; zielono-żółta w świetle sztucznym
Współczynnik załamania
światła
1,551,549
Charakter optycznyizotropowyizotropowy
Widmo absorbcjitrzy czarne pasma w zakresie niebieskim;
jedno grube pasmo w zakresie czerwonym widma
trzy czarne pasma w zakresie niebieskim;
jedno grube pasmo w zakresie czerwonym widma
Inkluzjewidoczne pod mikroskopem 2 pęcherzyki gazuwidoczne pod lupą wewnętrze spękania o przełamie muszlowym
Właściwości materiału, zakupionego jako zultanite

Po pierwsze zwróćmy uwagę na barwę. Kolor badanych kamieni zmienia się, co prawda, w zależności od rodzaju oświetlenia, ale zmiana ta jest odwrotna niż w przypadku naturalnego zultanitu. Prawdziwy zultanit w świetle dziennym jest zielony, a w świetle sztucznym – malinowy.

Zultanite to tak naprawdę szkło

Współczynnik załamania światła w przypadku badanych kamieni to ok. 1,55. Jest sporo niższy niż ten który wykazuje zultanit naturalny. Niższy również niż ten, który wykazuje nanosital, stosowany jako imitacja zultanitu. Współczynnik 1,55 jest za to typowy dla wielu rodzajów szkła.

Badanie polaryskopowe wykazało, że kamień ma izotropowy charakter optyczny, typowy dla kamieni krystalizujących w układzie regularnym (granat, spinel) oraz szkła. Naturalny zultanite jest anizotropowy.

Widmo optyczne materiału pokazuje bardzo charakterystyczne pasma absorbcji. Najbardziej rzuca się w oczy grube pasmo w zakresie czerwonym. Widmo absorbcji diasporu jest zupełnie inne.

Zakupione kamienie są bardzo czyste optycznie. Wisiorek nie zawiera żadnych inkluzji poza dwoma niewielkimi pęcherzykami gazu dostrzegalnymi dopiero w powiększeniu. Taki samodzielny pęcherzyk gazu widoczny nie w cieczy (inkluzje dwufazowe), lecz bezpośrednio w kamieniu, jest dowodem na to, że badany materiał nie ma struktury krystalicznej, a więc nie jest minerałem.

Inkluzje w kolczykach są większe i lepiej widoczne. Są to wewnętrzne spękania, mające charakterystyczny przełam, który można zaobserwować np. w szkle.

Sztuczny zultanite. Optycznie czyste, ale w powiększeniu widać pęcherzyk gazu
Zultanite umieszczony w wisiorku jest optycznie czysty. W powiększeniu widać za to pęcherzyki gazu.
sztuczny zultanite, pęcherzyk gazu w szklanej imitacji  zultanitu
Pęcherzyk gazu, widoczny w wisiorku pod mikroskopem gemmologicznym (oświetlenie ciemnopolowe), świadczy o tym, że badany materiał to szkło
Wewnętrzne spękania w kolczyku, widoczne już przy niewielkim powiększeniu, mają przełam charakterystyczny dla szkła

Kupiony w polskich sklepach „tureckich” zultanite to szkło!

Na podstawie zebranych dowodów można wysnuć jeden wniosek – sprzedawany w sklepach, podejrzanie tani zultanite to w rzeczywistości szkło zmieniające barwę. Bardzo możliwe, że jest to szkło neodymowe, które wykazuje podobny do zultanitu i aleksandrytu efekt optyczny i przez to zwane jest też szkłem aleksandrytowym. Czarna, wyraźna linia w czerwonej części widma, którą widać w podręcznym spektroskopie, może wskazywać na zawartość jonów neodymu (Nd3+), należącego do grupy pierwiastków ziem rzadkich i będącego przyczyną efektu aleksandrytu w szkle neodymowym. Naturalny zultanite neodymu nie zawiera.

Co to oznacza dla klientów? To zależy jakich klientów. Przypuszczam, że część osób, kupująca tanio kamienie szlachetne zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z podróbkami. Chcą mieć po prostu kolorową, zmieniającą barwę błyskotkę i wszystko im jedno, co to jest. Przyznaję, kamień faktycznie pięknie zmienia kolor. Czar pryska po dokładniejszym przyjrzeniu się. Mimo to, nie rozumiem za bardzo takiego podejścia. Jeśli chodzi o to, żeby biżuteria była piękna, to lepiej kupić tańsze, ale naturalne kamienie. Przynajmniej nie wyglądają tandetnie. Jeśli zaś koniecznie chcemy wyglądać bogato i luksusowo, to nie osiągniemy tego kupując rzeczy, które tylko imitują bogactwo i luksus… No chyba, że bierzemy udział w spektaklu teatralnym.

Druga część klientów kupuje zultanite, bo myśli, że to rzeczywiście jest zultanite. Ta grupa zwyczajnie została oszukana. Nie dość, że ich biżuteria jest tak na prawdę niewiele warta, to jeszcze jest mniej trwała. Choćby dlatego, że szklane imitacje dużo łatwiej porysować, niż naturalny zultanite, który ma twardość na poziomie 7 w skali Mohsa, a więc stosunkowo wysoką. O jakości samej oprawy nie będę wspominać, bo to temat na osobny artykuł.

Zob. Jak odróżnić kamień od szkła?

Autor:
Olga Siemońska – artysta jubiler, rzeczoznawca kamieni szlachetnych, filolog

Bibliografia:

  1. Che Shen, Ren Lu, The Color Origin of Gem Diaspore: Correlation to Corundum, Gems & Gemology, Winter 2018, Vol. 54, No. 4
  2. Zultanite – A Relatively New, Extremely Rare Gemstone Popular in Jewelry Design, https://4cs.gia.edu/en-us/blog/zultanite-a-relatively-new-extremely-rare-gemstone-popular-in-jewelry-design-2/
  3. Zultanite Gemstone: Meaning, Benefits, Jewelry & Prices, https://www.gemrockauctions.com/learn/a-z-of-gemstones/zultanite
  4. ZULTANITE® SUGGESTED RETAIL VALUES, https://zultanite.com/suggested-retail-values/
  5. Nanosital, PHYSICAL AND OPTICAL PROPERTIES, https://nanosital.com
  6. Xiaoyan Yu, Bijun Guo, Xue Jiang, Weirui Kang, Color-Change Glass as a Zultanite Imitation, Gems & Gemology, Winter 2016, Vol. 52, No. 4

41 comments on “Zultanite to oszustwo?

  1. Photopolis on

    Świetny artykuł. Byłem naprawdę szczęśliwy, że wyszukałem to miejsce . Wielu autorom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Świetny artykuł. Zdecydowanie będę polecał to miejsce i częściej wpadał, żeby zobaczyć nowe rzeczy.

    Odpowiedz
  2. Kinga on

    Kupiłam niedawno pierścionek i kolczyki ze sztucznym zultanitem. Na szczęście sprzedawca powiedział mi o tym, ale zestaw jest tak piękny, że się skusiłam. Zazwyczaj staram się kupować wyroby z naturalnymi kamieniami jednak czasami ulegam pokusie. Fajnie by było aby wszyscy sprzedawcy szczerze informowali o oryginalności swoich wyrbów. Niestety to tylko marzenia…. Dziękuję za świetny artykuł.

    Odpowiedz
    • admin on

      Myślę, że wielu sprzedawców może nie wiedzieć, co dokładnie sprzedaje. Rynek kamieni szlachetnych jest pełen pułapek, oszustw i nikt go nie kontroluje

      Odpowiedz
    • admin on

      Nie wiem. Podobno nie w Turcji 😀 I, jak się okazuje, nie w Polsce. Internet twierdzi, że wydobyciem zultanitu zajmuje się firma Zultanite Gem LLC. Zapewne mają swoich dystrybutorów i specjalne certyfikaty.

      Odpowiedz
    • Sihi on

      Na pewno nie w srebrze. Nikt normalny nie wsadzi dobrej jakości kamienia naturalnego do srebra. Nieważne czy to sultanite, szmaragd, opal czy szafir. Chcecie kamienie naturalne, kupujcie złoto. I to nie poniżej 1200 zł.

      Odpowiedz
      • admin on

        Myślę, że nie jest to takie proste. Opale etiopskie nie są aż tak drogie, żeby oprawiać je tylko w złoto. Podobnie wysokiej jakości naturalne ametysty fasetowane, cytryny, topazy czy granaty. Z drugiej strony złota oprawa nie zawsze jest gwarancją wysokiej jakości kamienia. Często widuje się oprawione w złoto tanie kamienie ozdobne, np. agaty bębnowane, kamienie syntetyczne czy nawet szklane imitacje.

        Odpowiedz
      • Gigi on

        Nieprawda. Złoto wcale nie jest wyznacznikiem naturalności kamienia. Może was zadziwię, ale bardzo dużo wyrobów ze złota(w szczególności te w popularnych sklepach jak Apart, A&A itp) to nic innego jak kamienie syntetyczne. Czyli de facto płacimy bardzo dużo za złoto z kamieniem syntetyczny. Jeśli komuś to nie przeszkadza, to w porządku. Ale jest też grupa konsumentów, którym zależy na naturalności kamienia, a nie na kruszcu. Sama preferuję srebro i tylko srebro. Mam wiele zawieszek że srebra a w nich oprawione są naprawdę bardzo bardzo drogie kamienie.

        Odpowiedz
        • szswierkot@op.pl on

          zgadzam się w 100%.Jeszcze tylko trzeba dodać ze nie każdy lubi złoto . ja mam dużo kamieni naturalnych oprawionych w srebro .

          Odpowiedz
          • Bożena on

            Jerśli ktoś nie lubi złota w kolorze złotym, może kupic białe złoto. Moim zdaniem drogie kamienie w srebrze to strata pieniędzy.

  3. Gabriela Rybiorz on

    Dziękuję za wyjaśnienia. Tego lata pierwszy raz zobaczyłam kamień oferowany jako sultanit i bardzo mi się spodobały zmiany koloru, ale trochę podejrzewałam, że jest tak samo kamieniem szlachetnym, jak torebki Prady na tureckim straganie Pradą .Może nawet kupię sobie taką błyskotkę, ale będę miała pewność, jak przystąpić do negocjowania ceny.Piasek pustyni też jest szkłem ,a prezentuje się pięknie.

    Odpowiedz
    • Gigi on

      Nie ma możliwości odpisania bezpośrednio Bożenie , która napisała.Komentarz 6 stycznia, więc moje przemyślenie zostawię tutaj. Nie każdy lubi wydawać pieniędze na kruszec, który nie dość, że jest drogi to jeszcze w sumie wygląda jak srebro. Każdy ma swoje preferencje. Dla Pani kupno bizuterii srebrnej, to strata pieniędzy, dla mnie stratą pieniędzy jest kupowanie białego złota. Nie każdy musi mieć coś złotego, nie dla każdego drogi ?kruszec jest najważniejszy. Nie każdy kupuje biżuterię jako inwestycje. Dla jednego kamienie naturalne to głupota, a dla innych priorytet. Niech każdy kupuje to, co mu pasuje i to w czym czuje się super. Dziękuję za uwagę.

      Odpowiedz
  4. Krystyna K. on

    A mnie artykuł rozczarował. Kupiłam pierścionek z kamieniem, o którym usłyszałam po raz pierwszy w życiu – w sklepie jubilerskim w Kapadocji, w 2018. I traktowałam to jako biżuterię z kamieniem ozdobnym, nie szlachetnym, i też mam dodatkowo cyrkonie (a ten syntetyk już znałam). Wtedy cena wyniosła w przeliczeniu niespełna 200 zł (2 sułtanity, 35 maleńkich cyrkonii i srebro), uznałam, że to odpowiednia cena za kamienie naturalne i syntetyki oraz metal szlachetny. A teraz czytam, że te 2 większe też są sztuczne. Szef sklepu i tłumaczący go przewodnik wycieczki twierdzili, że kolory w sułtanicie zmieniają się odwrotnie, niż w aleksandrycie.
    Aha: kolor był jasny, ale różowy, teraz jest bardziej czerwonawy. Przy świetlówkach energooszczędnych – intensywnie jasnozielony, przy świetle LED-ów czy żarówek – jak w świetle dziennym, a przy zwykłych świetlówkach barwa jest przejściowa, brązowawa.

    Odpowiedz
    • admin on

      Kolory w zultanicie zmieniają się tak jak w aleksandrycie, ponieważ te same jony w strukturze minerału za tę zmianę barwy odpowiadają. Jeśli sprzedawca twierdził inaczej – kłamał. Wciskanie kitu turystom to wschodzie częsta praktyka. Turystów, zwłaszcza zagranicznych, najłatwiej oszukać, ponieważ jest małe prawdopodobieństwo, że wrócą z reklamacją.

      Odpowiedz
  5. Piotr on

    Czyli wychodzi na to, że 90% rynku to podróby z nanositalu 🙂 szczególnie te sprzedawane w krajach arabskich. W Turcji w każdym ze sklepów sprzedają zultanit, który jest nasitalem oraz rubiny, szmaragdy itp – czyli syntetykami – szkłem z dodatkami jakie występują w prawdziwym kamieniu. Jedyny pozytyw, że są tanie i w sumie ładnie wyglądają 🙂

    Odpowiedz
  6. Sylwia on

    Witam
    Przeczytałam artykuł i tak się zastanawiam. Mam właśnie taki pierścionek, zakupiony w Domu Jubilerskim Olympia w Antalya. Pierścionek kosztował 1150€.
    Mam rozumieć, że też zistałam oszukana???

    Odpowiedz
    • admin on

      Nie wiem. Może tak, może nie. Bez zbadania kamienia nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest naturalny. To, że większość zultanitów jest fałszywa, to nie znaczy, że wszystkie

      Odpowiedz
    • Asku on

      Jeśli nie ma pewności, to warto oddać pierścionek do gemmologa on oceni czy kamień jest naturalny. Cena niekoniecznie świadczy o naturalności.

      Odpowiedz
    • Bożena on

      Ja kupiłam pierścionek w salonie jubilerskim w Antalya z szafirem, szmaragdem i diamencikami i dostałam certyfikat na autentycznośc tych kamieni. Jeśli ma Pani pierścionek z autentycznym kamieniem, powinna Pani otrzymać taki certyfikat. W tym salonie powiedziano mi, że zultanit to kamień syntetyczny, wyprodukowany w laboratorium, a nie naturalny

      Odpowiedz
  7. Agata on

    Dostałam w prezencie (więc nie znam ceny) kolczyki i wisiorek z sultanitem w srebrze z markazytami.
    W świetle dziennym kolor taki szaro- brunatny jak słaba herbata, pod zwykłą żarówką jak mocna herbatka z sokiem malinowym, a pod świetlówką intensywnie jasno zielony.
    Co to może być?

    Odpowiedz
    • Me on

      Szał na diamenty lekko mnie przeraża, ale co kto lubi. Ogólnie chyba ciężko znaleźć na rynku wyroby z naturalnym zultanitem. Już chyba łatwiej znaleźć coś z aleksandrytem, choć to też nie jest łatwe.

      Odpowiedz
      • JagaC on

        Chce podziękować autorce tego artykułu, bo jest naprawdę bardzo fachowy. Widać, że napisała go osoba posiadająca naprawdę dużą wiedzę i na wszystkie aspekty spogląda eksperckim okiem. Chcę podziękować również za to, że dzięki wiedzy, która posiadłam z tej strony, udało mi się uniknąć zakupu bubla. Ogromną pomocą była informacja, że naturalne zultanity zmieniają kolor tak jak aleksandryt, a kamień, który chciałam kupić zmieniał kolor odwrotnie. To była czerwona lampka i zrezygnowałam z zakupu. Dla mnie najważniejsza jest naturalność kamienia, a nie np oprawa, czy kruszec. Jasnym więc było, że nie zakupie szkła czy np syntetyka. Uważam, że niesamowicie przykry jest fakt, iż w większości sklepów oferowane zultanity, to nic innego jak szkło. Nie mam pojęcia jak sklepy, które opisują siebie jako „sprzedajemy tylko biżuterię z naturalnymi kamieniami” mogą oferować te podróby. Czy to brak wiedzy czy może celowe działanie? Ciężko ocenić, ale o ile jestem wstanie uwierzyć, że gdy zultanit wszedł na rynek, to mogło się to wiązać z brakiem wiedzy. Jednak teraz, gdy wiedza o nim jest bardziej powszechna, to wygląda już nieciekawie i podejrzanie. Takie artykuły są bardzo cenne! Warto uświadamiać ludzi co kupują, im większa świadomość tym lepiej. Może to skłonni sprzedawców, aby byli bardziej transparentni. A tak z innej beczki – uważam, że warto by napisać też o cytrynie, a własciwie o tym, co jako cytryn jest sprzedawane. Najczęściej sprzedawcy wciskają ludziom podgrzany ametyst, czasem kwarc dymny. Czasem opisują oferowane kamienie jako „kwarc w kolorze cytrynowym” no i fakt sprzedają cytrynowy kwarc, jednak nie jest to cytryn. Myślę, że warto uświadomić ludzi o takich praktykach, aby mieli świadomość, co kupują czego unikać. Jak odróżnić podgrzany ametyst od naturalnego cytrynu. Warto też, żeby ludzie wiedzieli, iż naturalny cytryn jest droższy niż ametyst i zdecydowanie rzadszy niż jego fioletowy kuzyn. Druga kwestia, która warto poruszyć, to różnego typu „certyfikaty” piszę w cudzysłowie, bo te kawałki papieru(lub plastiku) są nic nie warte. W szczególności te pochodzące z szemranych indyjskich laboratoriów. Takie certyfikaty często mają błędy. Co więcej, niby lab ma storne, ale dziwnym trafem nie da się wyszukać na nich raportu. Czasem widuję firmy, które oferują takie kamienie sprowadzane z Indii oczywiście są opisane jako naturalne. A to akurat ciekawe, bo kiedyś oferowali ogromny aleksandryt (ich zdaniem naturalny) 190 ct, a wisiorek(w srebrze) z tym kamieniem kosztował 300 zł. Jeśli ktoś się nie orientuje, to szybko wyjaśnię -aleksandryt są bardzo drogie, kamień wielkości 190 ct, to gigant, cena za wisiorek z takim gigantem jest po prostu niemożliwa, aby kamień mógłbyć naturalny. Tacy ludzie wprowadzają klienta w ogromy błąd. Bo naprawdę nie wierzę, że ktoś znający rynek kamieni może uznać taki kamień za naturalny. Po prostu wciskają klientom kit. Ten sklep ofercie miał również tanzanity, akwamaryny, peridoty. Oczywiście wszystkie „naturalne” a ceny niskie, jakby tymi kamieniami był ametyst lub np czysty kwarc. Okropna praktyka, godna potępienia. Dlatego im więcej świadomych klientów tym lepiej, bo uzbrojeni w chociaż podstawową widzę nie dadzą się tak łatwo oszukać.

        Pozdrawiam

        Odpowiedz
        • admin on

          Bardzo dziękuję za miły i niezwykle obszerny komentarz. Cieszę się, że moje artykuły są czytane i że mogą się komuś przydać w praktyce. Niestety kupowanie kamieni jubilerskich, choć jest obecnie bardzo proste, to jest też wyjątkowo ryzykowne. Zwłaszcza kupowanie przez Internet, kiedy nie można sobie tego kamienia obejrzeć. A już szczególnie kupowanie od indyjskich czy chińskich sprzedawców, którzy potrafią być naprawdę bezczelni. Tak jak Pani słusznie zauważyła ceny za drogie kamienie, takie jak rubin czy aleksandryt, bywają w ich ofertach wręcz absurdalnie niskie. Przy takich kwotach zapewnienia o autentyczności kamienia brzmią po prostu śmiesznie. Oczywiście certyfikaty też są niewiele warte. Jeśli chodzi o cytryny to nie byłabym jednak tak surowa. Jest to przestępstwo zdecydowanie mniejszego kalibru. Jakby nie było cytryn to handlowa/gemmologiczna nazwa żółtego kwarcu, tak jak ametyst, to określenie fioletowego kwarcu. Choć mają zupełnie różny kolor, to pod względem chemicznym i krystalograficznym te kamienie bardzo niewiele się od siebie różnią. Ametyst to SiO2 w układzie trygonalnym, gdzie za barwę odpowiadają jony żelaza Fe3+. Cytryn to SiO2 w układzie trygonalnym, gdzie za barwę odpowiadają te same jony Fe3+. Z tego, co wiem, różnica w kolorze wynika z różnej temperatury krystalizacji – cytryn powstaje w wyższych temperaturach. Praktykę podgrzewania ametystów i kwarców dymnych porównałabym do podobnych działań w przypadku tanzanitu. Naturalnie niebieskie tanzanity są obecnie niezwykle rzadkie, dlatego podgrzewa się brązowy zoisyt, by zmienił barwę na niebieską. Takie kamienie są uważane za pełnoprawne tanzanity, aczkolwiek należy poinformować klienta, że jest to tanzanit podgrzewany. Tak samo podeszłabym do cytrynu. Jeśli chodzi o kwestię ich rozróżniania, to jest to rzeczywiście osobny temat, nad którym chętnie się pochylę, w którymś z kolejnych artykułów. Być może zbadam też sprawę certyfikatów. Dziękuję za sugestie.

          Odpowiedz
          • JagaC on

            Myślę, że artykuł o certyfikatach byłby bardzo pomocny byłabym wdzięczna gdyby powstał. Wczoraj przejrzałam sobie oferty większości sklepów z biżuterią, aby zobaczyć czy coś w sprawie zultanitu się zmieniło i z przykrością muszę przyznać, że nie. Nadal sprzedawane jest szkło, które udaje naturalny kamień, a sprzedawcy bez cienia zawahania opisują właściwości naturalnego kamienia. A co do sprzedawców z Chin i Indii to wydaje mi się, że wykorzystują naiwność większości klientów, bo nie każdy orientuje się, że naturalny szafir/aleksandryt to koszt tysięcy(czasem dziesiątek tysięcy), a nie setek zł. Najzabawniejsze są te formułki na ebayu czy etsy „sprzedajemy tylko naturalne kamienie, dokładamy wszelkiej starannosci, aby klient był zadowolony”. I uważam, że o ile sprzedaż syntetyków to nic złego, to sprzedawanie syntetyków jako naturalnych kamieni jest już wprowadzaniem w błąd. Jak wspomniałam świadomość większości klientów co do cen kamieni naturalnych jest znikoma, dlatego transparentny/uczciwy sprzedawca powinien informować co faktycznie sprzedaje. Inna kwestią jest sprzedaż szkła, ale to już wyższy poziom bezczelności i łatwiej go wykryć, ale niestety dopiero gdy „kamień” już trafi w nasze ręce. Co do cytrynu zgoda, ale połowicznie. Kryształy cytrynu wyglądają troszkę inaczej niż te ametystowe. Za kolor faktycznie odpowiada inna(wyższa) temperatura i ciśnienie, choć jeśli chodzi o strukturę wewnętrzną jest identyczna. Oba kamienie różnią się też troszkę właściwościami, bo naturalny cytryn jest dichroiczny zaś ametyst(nawet podgrzany) nie. Schody zaczynają się przy kwarcu dymnym, który podobnie jak cytryn też jest dichroiczny, ale jego zmiana koloru różni się trochę od tej cytrynu, co jednak jest trudne do wykrycia, trzeba wiedzieć na co zwrócić uwagę. Niektórzy ludzie faktycznie poszukują cytrynu sense stricte, więc dla nich ważne jest, żeby to jednak był faktycznie cytryn, a nie poddany obróbce cieplnej ametyst. A jak wspomniałam sklepy często ukrywają informacje o tym, że kryształy, które sprzedają są HTA i opisują go jako „nie poprawiany cytryn” co w tej sytuacji jest kłamstwem. Dlatego uważam, że warto wykazać różnice między HTA, a naturalnym cytrynem, aby osoby, które poszukują tego drugiego wiedziały jak odróżnić te dwa kwarce od siebie. Warto, żeby każdy mógł wybrać świadomie, co chce kupić, a nie był skazany na informacje, które zamieszczają sprzedawcy. Nie uważam, żeby czymś złym było podgrzewanie ametystu, bo większość kwarców jest poddanych obróbce cieplnej, jednak informacja o takim zabiegu powinna być wyszczególniona w ofercie. Nie każdy ma świadomość np, że kamień sprzedawany jako prasiolit to podgrzany ametyst, a to też warto podkreślić. Podobnie rzecz się ma z niebieskimi topazami, które swój kolor zawdzięczają napromieniowaniu. Więc podsumowując nie ma nic złego w obróbce, jednak brak informacji o niej już jest lekko zastanawiający i wygląda to tak jakby sprzedawcy chcieli coś ukryć. A tak na koniec – przypomniało mi się zdanie, które często widuję na temat cytrynu „naturalny cytryn jest jak yeti, każdy o nim słyszał, ale nikt nie widział. Wniosek? Naturalny cytryn nie istnieje”
            Serdecznie pozdrawiam

          • JagaC on

            * Mała poprawka do mojego poprzedniego komentarza mianowicie: „Oba kamienie różnią się też troszkę właściwościami, bo naturalny cytryn jest dichroiczny zaś ametyst(nawet podgrzany) nie.”
            Otóż pomyliłam pojęcia. Chciałam napisać, że oba kamienie są dichroiczne, jedak ametyst w mniejszym stopniu, a kiedy zostaje poddany obróbce cieplnej praktycznie traci tą właściwość. Przepraszam za błąd
            Pozdrawiam

  8. Milena on

    Kilka lat temu podczas wakacji w Turcji zakupiłam zloty pierscionek z tym kamieniem. Zakup w sklepie jubilerskim.
    Niestety jak się okazuje kamien nie jest prawdziwy. Kolor jest odmienny od naturalnego. Albowiem w świetle dziennym szarofiletowy, a w sztucznym zielony… Tak więc nawet sklepy jubilerskie, do ktorego z reszta przedwodnik nas przywiozl, potrafią oszukiwać potencjalnego niedoinformowanego klienta…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Klauzula informacyjna dotycząca korespondencji
1. Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Galeria „Tajemnice Klejnotów” Ewa Siemońska, ul. Kielecka 20, 26-010 Święta Katarzyna.
2. Z administratorem można się skontaktować poprzez adres e-mail: muzeum.mineralow@op.pl, telefonicznie: 501 282 691, 41 311 21 16, lub pisemnie na adres siedziby administratora.
3. Pani/Pana dane osobowe będą przetwarzane w celu:
– prowadzenia korespondencji oraz komunikacji
– podstawą prawną przetwarzania jest prawnie uzasadniony interes administratora polegający na udzielaniu odpowiedzi na korespondencję lub komentarze (art. 6 ust 1 lit f RODO);
4. Przysługują Pani/Panu następujące prawa związane z przetwarzaniem danych osobowych: prawo dostępu do treści swoich danych; prawo ich sprostowania; usunięcia; ograniczenia przetwarzania; prawo do przenoszenia danych; prawo wniesienia sprzeciwu; prawo do cofnięcia zgody w dowolnym momencie bez wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej cofnięciem.
5. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania danych osobowych dostępne są tutaj.