Odwróćmy się teraz i spójrzmy na gabloty z numerami 22, 23, 24 i 25. Widzimy tam meteoryty, czyli minerały i skały, które przybyły na Ziemię z kosmosu. Pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza znajduje się luka, którą wypełnia około stu bilionów różnej wielkości odłamków skalnych zwanych planetoidami. Obszar ten nazywany jest głównym pasem planetoid. Planetoidy krążą wokół Słońca zderzając się ze sobą. Bywa, że ich fragmenty wypadają z orbity i docierają na Ziemię lub inne ciała niebieskie w postaci meteorytu.
W gablocie numer 22 na drugiej półce od góry widzimy meteoryty planetarne. W szczególnych przypadkach po uderzeniu planetoidy w powierzchnię Marsa lub Księżyca w przestrzeń kosmiczną wyrzucane są odłamki miejscowych skał, które następnie trafiają na naszą planetę. Meteoryty pochodzące z innych planet lub Księżyca nazywamy meteorytami planetarnymi. Są one oczywiście dużo rzadsze i cenniejsze niż meteoryty z pasa planetoid.
W gablocie numer 23 warte uwagi są pallasyty, piękne meteoryty zawierające złociste kryształy oliwinu. Oliwin, zwany też perydotem lub chryzolitem zaliczany jest do kamieni szlachetnych.
Spójrzmy też na najniższą półkę. Po lewej stronie znajdują się odłamki meteorytu Czelabińsk, który spadł w 2013 roku. Meteoryt ten wybuchł pół minuty po wejściu w atmosferę, 30 km nad południowym Uralem. Energia, która wytraciła się podczas jego rozpadu była 40 razy większa niż energia wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.
Przechodząc obok gabloty numer 24 zwróćmy uwagę na charakterystyczne struktury widoczne na powierzchni meteorytów żelaznych. Są to tzw. figury Widmanstättena, które pojawiają się po wytrawieniu wypolerowanych powierzchni meteorytów żelaznych w kwasie. Figury Widmanstättena są zjawiskiem charakterystycznym dla obiektów pozaziemskich i nie występują w ziemskich stopach metali.
A teraz przejdźmy do meteorytów polskich, znajdujących się w gablocie numer 25. Na szczególną uwagę zasługuje meteoryt Baszkówka, którego fragment widzimy na drugiej półce od góry. Meteoryt ten spadł w 1994 roku niedaleko Warszawy. Jest to przykład meteorytu orientowanego, który nie wirował i nie koziołkował w drodze na Ziemię, dzięki czemu na jego powierzchni obserwujemy wyraźne ślady wejścia w atmosferę Ziemi. Naukowcy z Państwowego Instytutu Geologicznego wycenili meteoryt na 100 tys, dolarów. Znalazca otrzymał 10% znaleźnego.
Warto zwrócić uwagę na dolną półkę, gdzie znajdują się odłamki meteorytu Pułtusk, który spadł w 1868 roku i po wejściu w atmosferę rozpadł się na ok. 70 000 kawałków. Meteoryt Pułtusk uchodzi za największy deszcz meteorytów w historii naszej planety.