Sztuczna biżuteria – po co nam ona?
Tak to już jest, że jak padnie słowo gemmologia (nauka o kamieniach szlachetnych), to wszyscy robią wielkie oczy. Prawda, że osób zajmujących się gemmologią nie ma w naszym kraju wiele, nie ma przecież ani cennych z perspektywy gemmologicznej złóż, ani nawet ośrodków szlifierskich. Ale może Polacy wiedzieliby więcej o gemmologii, gdyby tylko byli bardziej zainteresowani naturalnymi kamieniami. Problem w tym, że choć coraz częściej stać nas na spełnianie drogich zachcianek i panie chętnie noszą kosztowną biżuterię, to często jest to sztuczna biżuteria. Czemu tak się dzieje? Prawdopodobnie winą należy obarczyć niewiedzę oraz modę, która mocno wpływa na gusta ludzi z jakiegoś powodu nie ufających własnemu poczuciu estetyki.
Weźmy na przykład popularne jakiś czas temu kryształy Swarovskiego, zdaniem wielu drogie i tandetne świecidełka. Zastanawiam się czasem, czym kierują się panie, które zdobią się sztucznymi kryształkami. Czy rzeczywiście im się to podoba, czy może bezlitosna bogini zwana modą każe im wierzyć, że byle jaka kosztowna błyskotka doda im wytworności i szyku? A może jedno i drugie? Wydaje mi się, że jeśli zależy nam na tym, by wyglądać stylowo i dystyngowanie, to największym błędem, jaki możemy popełnić przy doborze dodatków jest założenie sztucznej biżuterii.
Zwłaszcza w pracy, w której wymagany jest kontakt z klientem. Nie od dziś wiadomo, że sztuczna biżuteria wygląda tandetnie i sprawia, że pracownik prezentuje się nieprofesjonalnie. Owszem, mówią, że produkuje się biżuterię sztuczną coraz lepszej jakości, którą trudno odróżnić od prawdziwej. Może to i prawda, ale nie oszukujmy się, w większości przypadków różnicę widać. Nawet jeśli my jej nie widzimy, to na pewno trafi się ktoś, kto zauważy.
Zgadzam się więc, że jako dodatek do oficjalnego stroju najlepiej sprawdza się delikatna biżuteria srebrna z naturalnymi kamieniami ozdobnymi, ponieważ jest elegancka i bezpretensjonalna zarazem.
O dobrym smaku i konwenansach
Ale dlaczego właściwie eleganckiej kobiecie nie przystoi nosić sztucznej biżuterii? Przecież delikatny wisiorek ze szklanym koralikiem może wyglądać bardzo gustownie, nie rzucać się w oczy, dodawać uroku. W końcu takie mamy czasy.
Otaczamy się tworzywami sztucznymi, mało tego, coraz bardziej je cenimy. A szklane kryształki Swarovskiego i tak są bardziej naturalne niż plastik. W czym więc problem? W konwenansach. Nie jest prawdą, że epoka królującego konwenansu minęła i na zawsze wyzwoliliśmy się z uciążliwych i często bezsensownych reguł współżycia społecznego. Kiedy jeden konwenans umiera, rodzi się drugi. Inaczej się nie da. Dawno temu ludzie umówili się, że ozdoby z kamieniami szlachetnymi mówią o wysokim statusie materialnym właściciela.
Sztuczna biżuteria nie jest dla estetów
Dziś chodzi nie tylko o status materialny, ale też o intelektualny, bowiem jest to, jak pisał poeta, „sprawa smaku”. Dobry smak to też konwenans. Jeśli ktoś chce, niczym rosyjscy futuryści, wymierzyć „policzek smakowi powszechnemu”, droga wolna, ale trudna, bo znajdzie się wielu takich, co wytkną nam brak gustu. Niby to nie ładnie, tak oceniać kogoś po wyglądzie, ale wierzcie mi, są ludzie, którzy prosto w oczy mówią co myślą. Sama byłam świadkiem. Więc jeśli nie chcemy, by ktoś spytał nieoczekiwanie, czemu nosimy śmieci zamiast biżuterii, zastanówmy się, czy warto walczyć z konwenansem w ten sposób.
Autor:
Olga Siemońska – artysta jubiler, rzeczoznawca kamieni szlachetnych, filolog